Absolutne must see w Hiszpanii – te miejsca musisz zobaczyć!
Zatęskniłam już za podróżami i słońcem, dlatego kilka dni temu z chęcią zabrałam się za porządki w katalogach ze zdjęciami. Dzisiejszym wpisem chcę otworzyć serię postów o Hiszpanii. Od razu Was uprzedzam, że będę się zachwycać i emocjonować, zapewne tracąc obiektywny ogląd, ale to moja ulubiona destynacja. Na pierwszy ogień pójdą najpopularniejsze miejsca, które moim zdaniem po prostu trzeba zobaczyć. Zanim zaczniecie czytać, włączcie sobie ten utwór, żeby lepiej wczuć się w hiszpański klimat. To co, zaczynamy?
Barcelona
Nie bez przyczyny Barcelona pojawiła się na pierwszym miejscu, bo to absolutne must see before you die, co najwyraźniej wiele osób wzięło sobie do serca, sądząc po ogromnej ilości turystów właściwie o każdej porze roku. To niepowtarzalne połączenie nowoczesnej, międzynarodowej metropolii, która tętni życiem dzień i noc, niesamowitej architektury z różnych epok, fantastycznej miejskiej plaży, doskonałej hiszpańskiej kuchni i niezliczonej ilości placyków, wąskich uliczek i zakamarków, których nie sposób odkryć nawet podczas dłuższego pobytu. Za każdym razem wracając do Barcelony mam motyle w brzuchu i ciągle odkrywam jakieś nowe miejsce, które mnie zachwyca.
Andaluzja
Celowo wpisałam tu cały region, bo właściwie trudno mi wyróżnić jedno, najważniejsze miejsce. Andaluzja to największy z 17 regionów autonomicznych Hiszpanii (pod względem powierzchni jest niewiele mniejsza od Portugalii) i jak dla mnie esencja tego kraju. Warto wynająć auto i poświęcić 2 lub nawet 3 tygodnie na niespieszne zwiedzanie.
Ze względu na rozległy obszar oraz panowanie muzułmanów przez niemal 800 lat, Andaluzja ma bardzo urozmaicony krajobraz. Z jednej strony wieczne ośnieżone szczyty pasma górskiego Sierra Nevada, a kilkadziesiąt kilometrów dalej ciągnące się na kilkaset kilometrów wybrzeże, gdzie słońce świeci przez ponad 300 dni w roku. Niekończące się uprawy oliwek i winorośli, które szczycą się światową sławą. A do tego ogromny kontrast pomiędzy charakterystycznymi białymi miasteczkami, luksusowymi nadmorskimi kurortami i arabską architekturą, typową np. dla Maroko, którą wyróżniają bogato zdobione, orientalne wykończenia.
Byliśmy tam kilkukrotnie, a i tak jeszcze nie zobaczyliśmy wszystkich najpiękniejszych miejsc. Zdecydowanie mój ulubiony region i na pewno będziemy tam wracać!
Madryt
Przyznaję, że akurat Madryt nie zachwycił mnie tak bardzo, jak inne miasta Hiszpanii, ale chcąc „zaliczyć” europejskie stolice, nie sposób pominąć tej hiszpańskiej. Do Madrytu warto się wybrać chociażby po to, żeby zwiedzić muzeum Prado, zaliczane do największych na świecie i spędzić cały dzień w parku Retiro, gdzie można popływać łódką po stawie, podziwiać ogród różany lub zrobić piknik na trawie, tak jak setki rodowitych madrytczyków.
I jeszcze jeden obowiązkowy punkt na mapie Madrytu, czyli El Mercado de San Miguel, gdzie w pięknej, zabytkowej hali targowej można skosztować najlepszych tapas w nowoczesnej odsłonie przy lampce musującej Cavy. Zapewniam, że Wasze kubki smakowe będą Wam bardzo wdzięczne za odwiedzenie tego miejsca.
Majorka
Ojej, jak mi się tam podobało! Ogólnie chętnie wybieram wyspy jako miejsce wypoczynku, a Majorka ma wszystko, co lubię – piękne plaże z turkusową wodą, urocze miasteczka ukryte w dolinach wysokich gór, a do tego niezłe kluby i bogate życie nocne. Wystarczy wynająć skuter lub auto na 2 dni, żeby zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca na wyspie.
Nie polecam jednak korzystać z oferty biur podróży – plażowaliśmy jednego dnia w typowo kurortowej miejscowości i wręcz poraziła nas liczba hoteli zaraz przy plaży, których lata świetności przypadają zapewne na lata 60 -70., kiedy rząd hiszpański szczególnie dużo inwestował w turystykę. Do tego restauracje z niesmacznym jedzeniem i wygórowanymi cenami skutecznie nas zniechęciły.
Dużo lepszym wyborem będzie zatrzymanie się w stolicy wyspy, czyli w Palma de Mallorca. To całkiem spore, liczące ponad 400 tys. mieszkańców miasto, jednak dzięki położeniu nad morzem nie odczuwa się zgiełku, za to tak bardzo lubiany przeze mnie hiszpański luz. W dodatku jest tam bardzo czysto, z dużą ilością zadbanych skwerów pełnych śródziemnomorskiej roślinności, a katedra w Palma de Mallorca jest najpiękniej usytuowanym kościołem, jaki widziałam.
Ibiza
Ok, może nie dla wszystkich to będzie wymarzona destynacja, ale liczba światowej klasy DJów, którzy stacjonują tam przez całe lato, ogromne sceny muzyczne i efekty towarzyszące imprezom to coś, czego miłośnicy clubbingu na pewno chcieliby doświadczyć. Przyznaję, że od wielu lat to było moje marzenie i ogromnie się cieszę, że je spełniłam. Dodam jeszcze, że w pierwszej dziesiątce stu najlepszych klubów na świecie, aż pięć z nich znajduje się właśnie na Ibizie.
Pomijając kwestię imprez, to naprawdę piękna wyspa z urokliwymi miasteczkami w głębi lądu. Stolica Ibizy o tej samej nazwie to typowe bardziej dla Andaluzji pueblo blanco (białe miasteczko) z bielonymi kamieniczkami wzdłuż wąskich, krętych uliczek, osadzone na niewielkim wzgórzu.
Walencja
Hmm, Walencja to trudny temat i słyszałam, że nie każdemu to miasto przypadło do gustu. Nie ma tu popularnych ani unikatowych zabytków, a stara część miasta jest oddalona o kilka kilometrów od morza. Mimo to znalazła się na mojej liście, być może dlatego, że swoją energią przypomina mi nieco Kraków. W ciągu dnia jest tu dość spokojnie, życie toczy się w swoim niespiesznym tempie, a dzięki stosunkowo niewielkiej liczbie turystów można się przyjrzeć lokalsom i chłonąć autentyczną hiszpańską atmosferę. Wieczorami mieszkańcy zbierają się w knajpkach na kolację, na placach bawią się dzieci. Dopiero około pierwszej w nocy, nagle, jakby na jeden znak, wszyscy ruszają w kierunku klubów rozpoczynając życie nocne. Niewielkie lokale pełne studentów bardzo przypominają te na Krakowskim Rynku.
Z kolei miejskie plaże są bardzo szerokie i latem oferują ciekawe atrakcje, np. codzienne zajęcia fitness, a niskie, kolorowe kamieniczki położone w pierwszej linii od plaży kojarzą mi się z tymi w Ameryce Południowej.
W kolejnych wpisach przybliżę Wam poszczególne miasta i regiony, a także przedstawię mniej znane perełki, które warto odwiedzić. To jak, zachęciłam Was do odwiedzenia Hiszpanii? A może macie własną listę miejsc must see?