Estremadura – najpiękniejsze miejsca na zachodnim krańcu Hiszpanii
Z Hiszpanią tak już jest – największą popularnością cieszy się wschodnie i południowe wybrzeże, sporo turystów odwiedza też Madryt, a pozostałe regiony w dalszym ciągu są przez wielu nieodkryte.
Estremadura to całkiem spory region na zachodzie Hiszpanii, tuż obok Portugalii, który od południa graniczy ze zdecydowanie bardziej popularną Andaluzją. Może to i lepiej, że przemysł turystyczny ominął Estremadurę? Dzięki temu zachowała swój autentyczny charakter, bez nadmiernego kiczu i komercjalizmu, a mieszkańcy, niezmęczeni wszędobylskimi turystami, są niezwykle uprzejmi.
Ponoć Estremadura przyciąga przede wszystkim swoją naturą – doliny 2 rozległych rzek są zamieszkiwane przez wiele gatunków ptaków, w tym bociany. Tak jest! „Nasze” boćki nie są wyłącznie polskim dobrem narodowym, ale wyjątkowo upodobały sobie też miejsce tutaj, na skraju Hiszpanii. I wygląda na to, że są tu bardzo lubiane, bo ich gniazd można wypatrywać nawet na kościołach w centrum miasteczek, a w sklepach z pamiątkami bez problemu dostaniemy magnesy z ich podobizną. Mówi się nawet, że w Estremadurze żyje więcej bocianów niż ludzi, co może być prawdą, zważając na to, że cały region (pod względem powierzchni większy niż Katalonia) zamieszkuje niewiele ponad milion mieszkańców. To tym bardziej potwierdza założenie, że największą atrakcją jest tu obcowanie z naturą, aczkolwiek w mojej opinii tutejsze miasteczka mają równie wiele do zaoferowania i na tym się dzisiaj skupię.
Przyznaję, że nie oczekiwałam zbyt wiele od tego regionu, ale miałam okazję doświadczyć pozytywnego zaskoczenia. Co prawda byliśmy tu zaledwie 3 pełne dni, ale udało nam się zobaczyć 4 miasteczka – każde jakby z innej epoki lub… kraju?
Trujillo
To niewielkie miasteczko położone na wzgórzu pośrodku niczego (Trujillo ukazuje się nagle po dłuższej trasie wśród totalnych pustkowi), swoje lata świetności przeżywało za czasów wielkich odkryć Nowego Świata. Stąd właśnie pochodziło wielu konkwistadorów, którzy ograbione na nowo odkrytym lądzie łupy (nazywajmy rzeczy po imieniu) przeznaczali na budowę wystawnych pałaców i rezydencji. Najbardziej okazałe budynki znajdują się na placu głównym (Plaza Mayor), ale serdecznie polecam pospacerować bez mapy wąskimi uliczkami w poszukiwaniu imponujących punktów widokowych.
Cáceres
Cáceres przyciąga przede wszystkim starym miastem wybudowanym w średniowieczu. O jego wyjątkowości świadczy chociażby fakt, że jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. I rzeczywiście, jest imponujące! Przekraczając bramę główną od razu przenosimy się w czasie o kilka stuleci. Spacerując po brukowanych uliczkach miałam wrażenie, że jestem na planie Gry o tron, a jak się później okazało, nie bez powodu. Stare miasto „zagrało” w siódmym sezonie tego serialu. W wyróżnionych relacjach na Instagramie znajdziecie więcej zdjęć i filmik z tego miasta.
Mérida
Mérida to 50-tysięczne miasto będące stolicą regionu. Czytając dane dotyczące liczby mieszkańców, w pierwszej kolejności skojarzyły mi się brzydkie i nijakie miasta o porównywalnej wielkości, jakich wiele w Polsce, ale nic z tych rzeczy! Mérida to trochę Grecja (za sprawą Świątyni Diany) i trochę Włochy za czasów Rzymian w jednym. Mówi się nawet, że Mérida to „hiszpański Rzym”, ponieważ leży na terenie dawnej prowincji rzymskiej, Luzytanii, dzięki czemu zawdzięcza wszystkie imponujące budowle wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Amfiteatr i Teatr Rzymski, w którym do tej pory odbywają się wydarzenia kulturalne, stanowią niezaprzeczalne świadectwo potęgi Rzymian w starożytności. W całym mieście pomiędzy bardziej współczesnymi budynkami wkomponowane są liczne pozostałości po imperium rzymskim, m. in. Stadion, Most Rzymski, czy wspomniana wcześniej Świątynia Diany. Usytuowany nieco dalej Akwedukt Cudów (Acueducto de los Milagros) stał się domem dla dziesiątek bocianów – jak wspominałam, jest im tu całkiem dobrze 🙂
Zafra
Czy macie tak czasem, że jakieś miejsce tak bardzo Was zachwyca, że nie chcecie go opuszczać? Ja tak miałam w Zafrze. Dosłownie wstąpiliśmy tam na obiad wracając do Sewilli na lotnisko i nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Okazało się, że to jedno z typowych pueblos blancos (białych miasteczek), z których słynie przede wszystkim Andaluzja. Wąskie uliczki z bielonymi domami udekorowanymi kwiatami prowadzą do równie uroczych placyków, gdzie w porze sjesty jest tak spokojnie i pusto, że jedyny hałas to ćwierkanie ptaków (lub papug?) schowanych w palmach. Jeśli podobnie jak ja uwielbiacie białe miasteczka, to Zafra musi znaleźć się na Waszej liście must see.
Jeśli wystarczająco Was zachęciłam do odwiedzenia Estremadury, to dodam jeszcze kilka informacji praktycznych.
Jak dojechać?
Jeśli wybieracie się na południową lub środkową część regionu, najbliżej będzie z dostać się z lotniska w Sewilli lub… Lizbonie! Miłośnicy przyrody, która na północy Estremadury jest ponoć zachwycająca, mogą dotrzeć tam z Madrytu. Pisząc „najbliżej”, mam na myśli co najmniej 200 km…
Co zjeść?
W Estremadurze zdecydowanie królują mięsa, ale tak jak na całym półwyspie Iberyjskim, ryb też jest pod dostatkiem właściwie w każdej restauracji. Koniecznie musicie skosztować jamón ibérico, czyli szynki dojrzewającej, która tutaj jest wyjątkowa, bo wytwarzana z udźca specjalnej rasy czarnych świń, które żywią się przede wszystkim żołędziami i ziołami, dzięki czemu ich mięso nabiera wyjątkowego smaku. Oczywiście w całej Hiszpanii można dostać dojrzewającą szynkę jamón serrano, ale jamón ibérico pochodzi właśnie z terenów Estremadury i Andaluzji. I rzeczywiście, to póki co jedyne miejsce w Hiszpani, gdzie widzieliśmy dziko pasące się krowy, świnie, czy konie.
To jak, kto pakuje walizkę i leci do Estremadury?