Jak podróże ukształtowały mój charakter?

Często powtarzam, że podróże to coś, co pomaga mojej głowie być w dobrej formie. Dzięki odkrywaniu nowych miejsc łapię inną perspektywę, zbieram piękne wspomnienia i po prostu czuję się szczęśliwa. Jakie inne korzyści czerpię z podróżowania?

Zaakceptowałam różnice

Przyznam się Wam do czegoś. Jako nastolatka nie byłam typem odkrywcy. Owszem, lubiłam wszelkie wyjazdy, obozy młodzieżowe, ale zależało mi przede wszystkim na plażowaniu i dobrej zabawie (co zostało po części do dziś), a nie prawdziwym poznawaniu nowego miejsca. Nie akceptowałam różnic i zwyczajów, jakie panują w innych krajach. Do tej pory pamiętam, że masło po włosku to burro, bo denerwowało mnie, że Włosi nie podają go do pieczywa i trzeba było za każdym razem poprosić o porcję. Albo że wtedy, kiedy byłam głodna i chciałam zjeść obiad, wszystkie, absolutnie wszystkie restauracje, tawerny i inne jadłodajnie były zamknięte ze względu na sjestę! Byłam wręcz oburzona, że muszę jeść jakiś odgrzewany kawałek pizzy z budki, w dodatku siedząc na krawężniku!

Teraz doceniam te wszystkie różnice, dostosowuję się do nich, staram się przed każdym wyjazdem dowiedzieć jak najwięcej o danym kraju, a potem z chęcią przyglądam się zwyczajom mieszkańców, no i próbuję lokalnych produktów 🙂 Świat jest ciekawy właśnie dzięki różnorodności! Co więcej, jeśli jesteśmy dobrymi obserwatorami, możemy wybrać z każdej kultury jakieś pozytywne aspekty i wprowadzić je u siebie, np. „ściągnąć” od Hiszpanów więcej uśmiechu na co dzień, czy większą otwartość w kontaktach z innymi.

Dostrzegłam podobieństwa

Z drugiej strony zauważyłam, że bez względu na to, w jakim kraju przyszło nam żyć, jest między nami dużo podobieństw, bez względu na język, czy kulturę. Kiedy poleciałam do Tajlandii byłam akurat na etapie „Nie rozumiem ludzi”, „Ludzie są dziwni”, „Co takiego kieruje ludźmi, o co im chodzi?”. I akurat tam, na innym kontynencie, w całkowicie innej kulturze, 7 stref czasowych od Polski, zrozumiałam, że właściwie wszyscy jesteśmy tacy sami. Że wszystkim zależy na tym, żeby być szczęśliwym, zdrowym, mieć rodzinę, troszczyć się o najbliższych i czuć się bezpiecznie.

Doceniłam Polskę

Paradoksalnie, poznając nowe, ciekawe miejsca, zaczęłam dostrzegać i doceniać piękno własnego kraju! Jego różnorodność, piękną architekturę i historię, która wpłynęła na to, jacy jesteśmy. To nieprawda, że gdzie indziej ludzie są bardziej życzliwi, mądrzejsi, czy po prostu lepsi. Każda narodowość ma jakieś pozytywne cechy i wstydliwe przywary. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić!

Co więcej, pewnie nie przestanę zachwycać się palmami i drzewkami cytrusowymi na południu Europy, ale równie mocno rozkoszuję się widokiem kwitnących magnolii, bzu, maków polnych czy kolorowych drzew jesienią. Gdybyśmy jeszcze mieli więcej słońca i dłuższe dni zimą, to byłoby już naprawdę super!

Rozbudziłam w sobie ciekawość świata

Zdecydowanie wolę samodzielną organizację wyjazdów niż opcję all inclusive. Taka niezależność w podróży umożliwia lepsze poznanie miasta, lokalnej kuchni, czy całego regionu. Wystarczy tylko wynająć auto i w drogę! Często odwiedzenie jakiegoś miejsca jest pretekstem, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat danego kraju. Nie raz zdarzało nam się po powrocie „googlować” filmy dokumentalne lub informacje na temat sławnego malarza, którego obrazy zainteresowały mnie w muzeum, czy po prostu czytać o ważnych wydarzeniach z historii kraju. Podróżując dowiedziałam się zdecydowanie więcej niż przez wszystkie lata nauki historii i geografii w szkole!

Lepiej poznałam język hiszpański

Obcowanie z prawdziwym, żywym językiem w codziennych sytuacjach daje nieporównywalnie lepsze rezultaty niż nauka na nudnej lekcji, a możliwość dogadania się z lokalsami jest dla mnie niezwykle satysfakcjonująca. W dodatku Hiszpanie są na tyle otwarci, że wystarczy pojawić się kilka razy w supermarkecie, czy na targu, a ekspedientka na pewno nas rozpozna i zachęci do rozmowy ? Poza tym dużo łatwiej zapamiętać słówka, kiedy poznajemy je w kontekście, czy w rzeczywistej sytuacji, niż wkuwając je na pamięć. Znam dużo nazw potraw, warzyw i owoców, tylko dlatego, że jedliśmy na mieście albo robiliśmy zakupy na targu. Inaczej w życiu bym nie zapamiętała, jak jest po hiszpańsku dorsz, czy morszczuk ?

A Wy czego nauczyliście się dzięki podróżowaniu? Co dopisalibyście do tej listy?


Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *