Czym jest dla mnie zdrowy styl życia?

Nazwa mojego bloga nie wzięła się z przypadku – celowo chciałam uniknąć słowa „fit”, bo wydaje mi się ostatnimi czasy nadużywane, w dodatku w nieodpowiedni sposób, a sama już jakiś czas temu „wyrosłam” z rywalizacji za wszelką cenę o idealne ciało (według internetowych standardów oczywiście).

Obserwując siebie na przestrzeni lat oraz osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze zdrowym stylem życia, widzę, że istnieje kilka etapów, które są wspólne dla większości z nas. Opiszę je Wam na własnym przykładzie.

Moja przygoda z aktywnością zaczęła się na dobre właściwie dopiero na studiach, kiedy poszłam z siostrą do osiedlowego klubu fitness w Krakowie. Uwierzycie, że byłam wcześniej typem kanapowca? Ok, zawsze lubiłam tańczyć, ale to była jedyna aktywność, jaka rzeczywiście sprawiała i nadal sprawia mi ogromną przyjemność. Nic więc dziwnego, że właściwie od razu trafiłam też na Zumbę. I tak, po krótkim czasie wkręciłam się w fitness. Na początku 2 razy w tygodniu, potem już coraz częściej, zazwyczaj zostawałam na 2 godziny, bo przecież jedne zajęcia to za mało.

Przez długi czas nie zwracałam uwagi, czy to co robię rzeczywiście mi służy

Z osoby, która miała zwyczaj mawiać brzydko „kłak, czy wełna – byle kicha pełna”, stałam się dla siebie samej terrorystką, mającą wyrzuty sumienia po zjedzeniu choćby kromki białego chleba, czy domowego rosołu z makaronem. Skrupulatnie liczyłam kalorie, jadłam „czysto”, a po wizycie w domu i zjedzeniu tradycyjnego obiadu nie mogłam się pozbyć myśli, że teraz KONIECZNIE MUSZĘ w jakiś sposób spalić te kalorie. Byłam wtedy też bardzo podatna na wszelkie nowinki (pseudo) dietetyczne – kiedy na topie była owsianka na śniadanie – jadłam wyłącznie owsiankę. Gdy dowiedziałam się, że pierwszy posiłek dnia powinien być białkowo-tłuszczowy – zamawiałam 100 wiejskich jajek (serio!). Gluten był pod obstrzałem? Eliminowałam go z jadłospisu. „Węglowodany powodują tycie”? Eksperymentowałam z dietą paleo. Mogłabym tak jeszcze wymieniać, sens jest taki, że bezrefleksyjnie „łykałam” wszystkie „rewelacje”, jakie przeczytałam w internecie.

Jednocześnie moje treningi były coraz bardziej intensywne i ciężkie. Nie dawałam sobie taryfy ulgowej nawet wtedy, kiedy kiepsko się czułam albo byłam zwyczajnie zmęczona. Regeneracja? Ale jak to?! Przecież nie osiągnę efektów. Tymczasem prawda była taka, że efekty były bardzo marne w porównaniu do mojego zaangażowania, ale czemu się dziwić, skoro nie pozwalałam sobie na odpoczynek, a moja dieta mimo trzymania „czystej michy” była daleka od modelu zdrowego odżywiania.

Czym jest dla mnie zdrowy styl życia obecnie?

Teraz to przede wszystkim słuchanie własnego organizmu i sygnałów jakie mi wysyła. Zdrowy styl życia to świadomość ciała i wiedza o tym, co jest dla niego dobre. Jeśli rano mam ochotę na owsiankę, to jem owsiankę (nadal uwielbiam!). O dziwo jajecznica też mi się jeszcze nie znudziła, więc jak chcę wytrawne śniadanie, to wybieram jajka. Przestałam mieć wyrzuty sumienia, że u jem u rodziców białe pieczywo, czy makaron i nie bronię się przed dokładką sernika. Nie przeliczam, ile kalorii ma kebab i jaki jest niezdrowy, kiedy zdarzy nam się wstąpić po coś na ząb nad ranem po imprezie. Jem tłuste sery i makaron, bo je uwielbiam i jem owoce o każdej porze i w każdej ilości, bo inaczej nie miałabym radości z życia.

Nie traktuję już ćwiczeń jako kary za spożyte kalorie, ale jako sprawdzony sposób na zachowanie zdrowia i zgrabnej sylwetki, a rekreacyjna jazda na rowerze, czy długi spacer są dla mnie tak samo ważną formą ruchu jak trening. Kiedy czuję, że muszę odpocząć, po prostu odpuszczam. I wiecie co? Bardzo mi odpowiada to podejście! Uwielbiam ten balans między zdrowym odżywianiem, a pozwoleniem sobie na 3 ogromne gałki lodów. Trzymam się jednak dwóch prostych zasad: WSZYSTKO, ALE Z UMIAREM oraz JAKOŚĆ, A NIE ILOŚĆ.

Jeśli mam ochotę na pizzę, nie zamawiam jakiejkolwiek na telefon, tylko idę do sprawdzonej pizzerii, gdzie używają świeżych i smacznych składników. Wolę kupić raz na jakiś czas niewielki kawałek dobrego jakościowo sera, niż jeść jakąś tłustą breję podejrzanego pochodzenia o niewiadomym składzie.

Pizza lub makaron? Oczywiście, ale tylko świetnej jakości!

Nawet już nie wiem kiedy nastąpiła zmiana mojego podejścia do zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej. Nie pamiętam też, czy to się stało nagle, czy to był raczej proces. Czy to oznacza, że teraz już wszystko mi super idzie w temacie zdrowego stylu życia? Nie. Bycie w formie to nie tylko odpowiednie odżywianie i regularny ruch, ale też odpoczynek i dbanie o równowagę psychiczną. O ile ze snem nie mam problemów i dbam o regenerację organizmu, tak mam jeszcze duuuużo do przepracowania, jeśli chodzi o stres.

Oglądałyście bajkę „W głowie się nie mieści”? Ten czerwony stworek, który w kreskówce jest personifikacją złości ma u mnie ręce pełne roboty prawie non stop! A jeśli nie wiecie o czym mówię, to moja pieszczotliwa ksywka „Nerwululek” nadana mi przez męża wszystko wyjaśnia. Cóż mogę powiedzieć… nobody’s perfect 🙂 Tak więc dbanie o wewnętrzny spokój jest dla mnie teraz priorytetem.

Jestem ciekawa, jak jest z Tobą? Czy rozpoznajesz siebie, w którymś z tych etapów? Czym dla Ciebie jest zdrowy styl życia?

Może zainteresują Cię również te wpisy:

4 elementy zdrowego stylu życia
Śpij na zdrowie!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *