Mogłabym, a właściwie wydaje się, że powinnam zacząć ten opis od słów: „Sport był moją największą pasją od dzieciństwa, bla bla bla…”. Nie, absolutnie nie był. Albo może tak: „Rodzice, widząc moje zainteresowanie tańcem, zapisali mnie na pierwsze zajęcia, kiedy miałam 4 lata i tak narodziła się moja wieloletnia pasja.” Nie, też pudło.
Tak naprawdę byłam raczej typem kanapowca, w grach zespołowych szło mi bardzo kiepsko, podczas lekcji w-fu kilkakrotnie dostałam piłką w nos, przez co za każdym razem odczuwałam strach, kiedy wchodziłam do sali gimnastycznej, a rodzice woleli mnie zapisać na lekcje angielskiego niż taniec towarzyski, mimo że, jak sięgam pamięcią, jako dziecko tańczyłam non stop, jak tylko usłyszałam muzykę.
Moja przygoda ze regularną aktywnością fizyczną rozpoczęła się dopiero na studiach od zajęć grupowych w osiedlowym klubie na krakowskim Żabińcu, na które zabrała mnie moja siostra. Dlaczego Ci o tym piszę? Żeby przekonać Cię, że możesz zacząć aktywność fizyczną i zmienić swoje nawyki w dowolnym momencie swojego życia!
Próbowałam różnych form: zumby, tańca towarzyskiego, pole dance, a nawet baletu dla dorosłych! Przyznaję, że początkowo chodziło mi wyłącznie o względy sylwetkowe, bo, jak większości kobiet, ciągle coś mi nie odpowiadało w moim ciele. Dopiero z czasem zauważyłam, że modelując mięśnie poprzez ćwiczenia, równocześnie kształtowałam i wzmacniałam swój charakter.
Potem zaczęłam trenować coraz więcej, coraz ciężej, a równocześnie całkowicie wyeliminowałam z diety śmieciowe jedzenie. Każde spotkanie towarzyskie, czy weekend w rodzinnym domu kończyły się wyrzutami sumienia, że pominęłam trening i zjadłam produkty z listy ABSOLUTNIE ZAKAZANYCH. Może i byłam fit (chociaż teraz myślę, że byłam po prostu chuda), ale nie czułam się ze sobą dobrze. Na szczęście w porę zrozumiałam, że najważniejszy w tym wszystkim jest zdrowy rozsądek. Nadal regularnie ćwiczyłam, ale przestałam narzucać sobie chorą presję.
W końcu zapragnęłam stanąć po drugiej stronie sali i od 2015 roku prowadziłam zajęcia grupowe w krakowskich, a potem lubelskich klubach fitness. Praca trenerki personalnej wydała mi się naturalnym etapem rozwoju w zawodzie, tym bardziej, że im więcej dowiaduję się o ludzkim ciele, tym bardziej fascynuje mnie ta doskonale skonstruowana „maszyna”.
Wychodzę z założenia, że bycie w dobrej formie to harmonia pomiędzy zdrowym ciałem, umysłem i psychiką, dlatego warto dbać o te 3 obszary jednocześnie. To nie tylko odpowiednie odżywianie i regularny ruch, ale też odpoczynek, samorozwój, zabawa oraz równowaga psychiczna, a także dobre relacje ze sobą i innymi. To styl życia i trwałe nawyki, a nie krótkotrwały zryw przed wakacjami czy ważną uroczystością i katowanie własnego organizmu restrykcyjnymi dietami oraz wykańczającymi treningami.
Zauważyłam na własnym przykładzie, że reżim żywieniowy i treningowy szybko prowadzą do utraty radości życia, frustracji, a nawet izolacji od bliskich. O ile nie jesteś zawodowym sportowcem, lub nie cierpisz na przewlekłą chorobę, nie potrzebujesz restrykcyjnej diety, ani wielogodzinnych, intensywnych treningów.
Doskonale rozumiem, że masz mnóstwo obowiązków w ciągu dnia, swoje pasje, zainteresowania, życie rodzinne oraz towarzyskie i chcesz to wszystko ze sobą pogodzić, nie zapominając jednocześnie o dbaniu o siebie, własne zdrowie i piękną sylwetkę.
W pracy z klientkami stawiam przede wszystkim na relacje. Zależy mi, żeby czas spędzony na treningu był dla Ciebie odskocznią od codzienności i żebyś czuła się komfortowo, dlatego prowadzę zajęcia w kameralnym studio. Dzięki temu mogę zapewnić Ci swobodną atmosferę – bez uciążliwego hałasu, nadmiernych bodźców i krępującego wzroku innych ludzi.
Chcę, żebyś traktowała swoje ciało, jak najlepszego przyjaciela – wszystko co dla niego robisz, rób z troską, a z pewnością odwdzięczy Ci się dobrym samopoczuciem, sprawnym metabolizmem, promienną i jędrną skórą oraz wysokim poziomem energii.