9 skutecznych sposobów na walkę z cellulitem
Sądzę, że nie będzie wielką przesadą, jeśli napiszę, że cellulit to wspólny wróg większości kobiet. Predyspozycje do tego nieestetycznego defektu skóry w większym lub mniejszym stopniu ma właściwie każda z nas – nie tylko osoby z nadwagą, czy otyłością, ale w pewnym stopniu również kobiety z prawidłową masą ciała oraz aktywne fizycznie. Podobno dotyka aż 85% kobiet powyżej 20. roku życia. U mężczyzn pojawia się sporadycznie i jest związany najczęściej z zaburzeniami wydzielania hormonów androgennych.
Żeby pomóc Ci zrozumieć, dlaczego podane przeze mnie metody są skuteczne, zacznę od wyjaśnienia, czym jest cellulit i jak powstaje.
Cellulit to zmiany zachodzące w tkance podskórnej spowodowane zastojem żylnym i limfatycznym. Za jego powstawanie w dużej mierze odpowiedzialne są żeńskie hormony płciowe – estrogeny (to wyjaśnia, dlaczego mężczyźni nie mają cellulitu). Tkanka podskórna jest zbudowana z komórek tłuszczowych (adipocytów), które tworzą grupy, tzw. zraziki tłuszczowe. Pomiędzy tymi grupkami znajdują się naczynia krwionośne, limfatyczne oraz włókna nerwowe.
Co tu do rzeczy mają estrogeny? Już wyjaśniam. Estrogeny powodują rozszerzanie naczyń krwionośnych, zatrzymywanie wody w organizmie oraz rozrost komórek tłuszczowych. Rozszerzone naczynia zaczynają uciskać adipocyty przez co utrudniają ich ukrwienie i metabolizm oraz usuwanie produktów przemiany materii i toksyn. Utrudniona mikrocyrkulacja krwi i limfy powoduje zastoje i obrzęki, a te z kolei prowadzą do zwłóknień tkanki i tworzenia się nierównomiernych guzków.

Opisałam ten proces w dużym uproszczeniu i skrócie, jeśli zaciekawił Cię ten temat, na końcu umieściłam link do artykułu naukowego. Pozostałe czynniki, które również przyczyniają się do tworzenia cellulitu to siedzący tryb życia, brak ruchu, palenie tytoniu, niedostateczne nawodnienie oraz noszenie obcisłej odzieży (pisałam o tym tutaj).
Obiecuję, że teraz przejdę już do konkretów! Pierwsze czynniki działają od wewnątrz i są absolutnie niezbędne, ale nie zawsze wystarczające, czyli żeby skutecznie rozprawić się ze „skórką pomarańczową” musisz koniecznie zwrócić na nie uwagę i potraktuj je jako podstawową bazę, bez której ani rusz!
1. Aktywność fizyczna
Pewnie nie jesteś zdziwiona, że ten punkt pojawił się na pierwszym miejscu? Zapewne dietetycy spieraliby się, co jest ważniejsze – trening, czy odpowiednie odżywianie, ale to podobne dywagacje jak te, co było pierwsze – jajko, czy kura. Tak czy inaczej ćwiczenia są nieodzownym czynnikiem jeśli chodzi o uporanie się z cellulitem. Dzięki skurczom mięśni poprawia się cyrkulacja krwi i limfy, a także dochodzi do redukcji tkanki tłuszczowej. I odwrotnie – siedzący tryb życia utrudnia sprawny przepływ płynów ustrojowych w naczyniach krwionośnych i limfatycznych, a dodatkowo poprzez ucisk kończyn na siedzisko, w sposób mechaniczny ogranicza cyrkulację.

Jaki trening wybrać?
Po pierwsze – urozmaicony. Jeśli będziesz stosować wyłącznie cardio, zauważysz, że skóra będzie wiotka i mało jędrna. Oprócz treningu ogólnorozwojowego z obciążeniem lub bez dodaj ten wzmacniający, ukierunkowany na dolne partie ciała, aby dodatkowo doprowadzić do tzw. pompy mięśniowej.
Jak często?
Minimum 3 razy w tygodniu. Jeśli trenujesz 4-5 razy, to przeplataj ze sobą treningi z obciążeniem, cardio oraz interwały. W dni pozatreningowe wskazana jest inna aktywność – spacer, jazda rowerem, taniec. Po prostu – ruszaj się! Codziennie!
2. Dieta
Ko-niecz-nie! Jeśli pominiesz ten punkt i będziesz zajadać się regularnie wysoko przetworzoną żywnością, słodkimi i słonymi przekąskami, a całość popijesz napojem gazowanym o składzie, który trudno wymówić, możesz dać sobie spokój z kontynuowaniem czytania, bo to i tak nic nie da. Nadmierne spożycie tłuszczów trans oraz węglowodanów sprzyja rozrostowi adipocytów, z kolei zbyt duża podaż soli w pożywieniu powoduje zatrzymywanie wody w organizmie i obrzęki.

Urozmaicona i odpowiednio zbilansowana dieta bogata w błonnik wspomaga usuwanie produktów przemiany materii z organizmu, a zawarte w warzywach i owocach witaminy i minerały odżywiają organizm, a więc także skórę, dzięki czemu jest w lepszej kondycji. Oprócz tego odpowiednia podaż kaloryczna nie pozwala na przyrost tkanki tłuszczowej, która odkłada się w dużej mierze w tkance podskórnej. W tym wpisie pisałam więcej o tym, jak wprowadzić zdrowe nawyki żywieniowe i ograniczyć konserwanty.
3. Nawadnianie
Nawodnienie to właściwie uzupełnienie poprzedniego punktu, ale uważam, że jest na tyle istotne, że zasłużyło na podkreślenie. Nasz organizm w większości składa się z wody, więc nie uzupełniając niedoborów utrudniasz mu prawidłową pracę, a więc również pozbywanie się toksyn, prawidłowe ciśnienie krwi. Paradoksalnie, pijąc za mało wody, powodujesz zatrzymywanie jej w organizmie i powstawanie obrzęków. Niesamowite, jak wszystko się ze sobą łączy, prawda? Dlatego tak ważny był tyn przydługi i skomplikowany wstęp.
Co pić?
Przede wszystkim wodę wysokozmineralizowaną. Oprócz tego również zieloną, czy białą herbatę lub zioła. Czarna, mocna herbata, alkohol i kawa odwadniają organizm, więc lepiej uważać na ilości. Słodkie napoje gazowane, czy wody smakowe absolutnie odpadają!

4. Mata do akupresury
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to punkt nie do przejścia, ale chcę Was uspokoić, że da się do tego przyzwyczaić. No, może nie od razu, ale już za pierwszym razem, po kilku minutach, leżenie, czy siedzenie na igłach przestaje być tak bardzo uciążliwe. Podobnie jak pozostałe sposoby, akupresura ma pobudzić krążenie krwi i limfy, przez co z jednej strony lepiej odżywić i dotlenić tkankę podskórną, a z drugiej, szybciej pozbyć się produktów przemiany materii. Naprawdę szybko można zauważyć poprawę jakości skóry
Matę do akupresury można kupić na Allegro za około 100 zł.
Jak często?
2-3 razy w tygodniu po 10-15 minut na poszczególne partie ciała.
5. Naprzemienny prysznic
Podobnie jak poprzedni punkt, dla niektórych może brzmieć jak rozrywka dla masochisty, ale naprawdę da się do tego przyzwyczaić. I wiem co mówię, a zdecydowanie należę do osób ciepłolubnych. Początkowo tylko przez chwilę prowadziłam zimny strumień wody na uda i pośladki naprzemiennie z ciepłym i powtarzałam to około 5 razy. Z czasem wydłużyłam czas zimnego prysznica, ale nadal tylko na dolne partie ciała, chociaż ostatnio się zamyśliłam i złapałam na tym, że wzięłam prysznic całego ciała chłodną wodą. Teraz jest najlepszy moment, żeby wprowadzić ten nawyk, kiedy robi się coraz cieplej. Z czasem nie będzie to stanowić dla Ciebie problemu 🙂

6. Rolowanie
Rolowanie ciała piankowym wałkiem to prosta forma automasażu, który przyspiesza krążenie krwi i limfy, odżywia i dotlenia skórę, pomaga usunąć zbędne produkty przemiany materii z organizmu, mechanicznie rozbija zgrubienia tworzące cellulit i ujędrnia.
Jak często?
Cóż, tak jak w każdym przypadku ważna jest regularność, więc minimum 3 razy w tygodniu przez co najmniej 5-10 minut.
7. Szczotkowanie na sucho
Szczotkowanie ciała specjalną szczotką z naturalnego włosia (dostępne chociażby w Rossmannie) oprócz tego, że pozwala pozbyć się martwego naskórka, poprawia krążenie w naczyniach krwionośnych oraz limfatycznych, przez co wspomaga usuwanie toksyn z organizmu. Co więcej, przygotowuje skórę, aby lepiej wchłonąć składniki zawarte w balsamach, ale o tym będzie za chwilę.

Jak często?
W idealnym świecie najlepiej byłoby codziennie, ale co drugi dzień też będzie super!
Chcę tu jeszcze dodać PRO TIP – zarówno rolowanie, szczotkowanie na sucho, jak i siedzenie na macie wykonuję „przy okazji” – czytając książkę lub oglądając telewizję. Inaczej na pewno miałabym setki wymówek, że nie mam na to czasu. Polecam!
8. Peeling
Peeling ma podobne działanie do szczotkowania na sucho – ma za zadanie pozbyć się martwego naskórka, ułatwić wchłanianie się innych preparatów oraz poprawić ukrwienie. Na partie ciała dotknięte cellulitem polecam gruboziarniste peelingi – solne lub cukrowe. Świetnym rozwiązaniem jest też peeling kawowy – kofeina wspomaga rozpad trójglicerydów zmagazynowanych w komórkach tłuszczowych. Taki masaż wykonuję kolistymi ruchami przez minimum minutę i następnie spłukuję prowadząc naprzemiennie ciepły i zimny strumień wody.
Peeling kawowy można bez problemu zrobić w domu – wykorzystuję do tego zmieloną kawę, dodaję olej kokosowy lub inny dowolny, trochę cynamonu dla zapachu i mieszam całość, aby uzyskać konsystencję gęstej pasty. Niestety nie podam proporcji, bo robię wszystko „na oko” 🙂
Jak często?
Raz lub 2 razy w tygodniu.

9. Balsamy
Balsamy nie bez powodu zostawiam na koniec, bo wbrew temu, co twierdzą producenci, stosowanie kosmetyków pielęgnacyjnych ma tutaj najmniejszą skuteczność i muszą być spełnione w pierwszej kolejności poprzednie punkty, żeby zauważyć różnicę. Potraktuj zatem stosowanie balsamów jako uzupełnienie lub „wisienkę na torcie”.
Na co zwrócić uwagę? Na skład kosmetyku. Poprosiłam moją kuzynkę (dziękuję Patrycja 🙂 ), która jest kosmetologiem, o wskazanie składników, które wspomagają walkę z cellulitem. Szukaj przede wszystkim wspomnianej już kofeiny, wyciągu z guarany, kasztanowca, bluszczu pospolitego, oraz alg. Podobne działanie mają różnego rodzaju glinki, które można stosować w postaci okładów.
Jak często?
Producenci zalecają nawet 1-2 razy dziennie!
Żeby zauważyć efekty i latem pokazać jędrną i gładką skórę w krótkich spodenkach, wprowadź te punkty jak najszybciej! Który punkt wydaje Ci się najbardziej uciążliwy? A może już któreś z nich stosujesz? Zauważyłaś efekty?
Przygotowując ten post, posiłkowałam się następującymi materiałami:
https://wsiiz.pl/dokumenty/wydawnictwo/publikacje/kosmetologia_ebook.pdf#page=119
Szczotkowanie jest super, stosuje od niedawna a efekty zauważalne 🙂
Super! Prosta rzecz, a jakość skóry od razu lepsza 🙂
Cześć! A co uważasz, jeśli to połączyć z metodami w klinikach estetycznych? Na przykład Endermologie, Onda? Nie piszesz tutaj. Ja się zastanawiam już nad poważnym leczeniem.
Uważam, że to dobry pomysł, ale tak jak zauważyłaś – w połączeniu z właściwym odżywianiem na co dzień, odpowiednim stopniem nawodnienia, regularnym ruchem. Nie pisałam o zabiegach w klinikach medycyny estetycznej, bo nie korzystam z nich, więc nie czuję się kompetentna w tym temacie, ale absolutnie ich nie neguję 🙂 Najważniejsza jest po prostu regularność, żeby utrzymać efekty.
Ja tak samo jak Ty przyzwyczaiłam się do zimnej wody z prysznica. Ponoć służy nie tylko walce z cellulitem, ale też wspomaga odporność^^
Oprócz odporności ponoć pozwala też zachować młodość! Polecam poczytać o generałowej Aleksandrze Zajączkowej 🙂
Piję wodę hektolitrami i potwierdzam, skóra jest śliczniusia i jędrusia 🙂
Cera na pewno też jest Ci wdzięczna za picie wody 🙂
Dzięki kwarantannie mogę uzupełnić braki wody. Częste wizyty w WC już mi nie przeszkadzają ;D
Super! Oby nawyk pozostał 🙂 Niestety częste wizyty w toalecie nie miną, ale można się przyzwyczaić do tego 🙂